Agnieszka Żulewska: "Pracuję z dobrymi ludźmi"
Magnetyczne spojrzenie jasnych oczu i ostre rysy twarzy, które głęboko zapadają w pamięć. To pierwsze, co przyciąga uwagę, gdy na ekranie pojawia się Agnieszka Żulewska. Ale za wyjątkową urodą kryje się też wielki aktorski talent.
Urodziła się w 1987 r. w małej miejscowości Ozimek nieopodal Opola. Dzieciństwo spędziła w Turawie, gdzie jej mama była opiekunką w tamtejszym domu dziecka. Ojciec z kolei prowadził teatr dziecięcy i uczył muzyki w szkole. Agnieszka już od najmłodszych lat przejawiała talent artystyczny. Malowała, rzeźbiła, rysowała. Skończyła liceum plastyczne w Opolu i myślała o kontynuowaniu nauki na ASP.
Zamiast tego wybrała teatr i aktorstwo. Dostała się na łódzką filmówkę, gdzie opiekunem jej roku był Janusz Gajos. Jeszcze będąc na studiach zaczęła grać w serialu "Na Wspólnej", gdzie wcielała się w rolę Mai Kochanowskiej. Tuż po studiach wyjechała do Warszawy, by zagrać w sztuce "Maszyna do liczenia" w Teatrze 6. piętro. Później występowała na deskach teatrów w Wałbrzychu i Bydgoszczy, a w 2016 r. trafiła do TR Warszawa. Do dziś uważa, że w jej zawodzie to teatr jest najbardziej wymagający.
Swój debiut filmowy zaliczyła w 2011 r. rolą Łucji w dramacie "W imieniu diabła" w reżyserii Barbary Sass. W tym samym roku Żulewska zagrała w spektaklu "re//mix Na srebrnym globie" w Komunie Warszawa, który wyreżyserował Krzysztof Skonieczny. Rok później ten sam reżyser zaprosił ją do współpracy przy kręceniu teledysku do piosenki "Defto" Jamala. Kilkuosobowa ekipa wyjechała na zdjęcia do Bangkoku. Powstał z tego szalony, kolorowy obraz zrealizowany z iście hollywoodzkim rozmachem. Nic dziwnego, że teledysk cieszył się ogromną popularnością. W 2014 r. Skonieczny obsadził Żulewską w drugoplanowej roli w swoim debiucie fabularnym "Hardkor Disco".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rok 2015 to dwie duże filmowe role Żulewskiej. W ostatnim filmie Marcina Wrony "Demon" zagrała postać Żanety, świeżo upieczonej żony Pytona, którego opętał dybuk. W "Chemii" w reżyserii Bartosza Prokopowicza wcieliła się w rolę umierającej na raka Leny, która mimo wszystko chce kochać i stworzyć rodzinę. Choć film zbierał mieszane recenzje, Żulewską krytycy chwalili jednogłośnie. "Rola Leny bez wątpienia była wielkim aktorskim wyzwaniem dla Żulewskiej, która udowodniła, że jest jedną z najlepszych polskich aktorek młodego pokolenia", pisała wówczas Anna Bielak na łamach Filmwebu. "Agnieszka Żulewska jest wspaniała. Chce się na nią patrzeć […]", chwaliła Joanna Tarasewicz ze Spidersweb.
To właśnie za tę rolę Agnieszka Żulewska dostała w tym samym roku nagrodę im. Zbyszka Cybulskiego. "Żebyśmy nigdy nie bali się być inni od wszystkich innych", powiedziała, odbierając ją.
W 2018 r. Żulewska zaczęła swój romans z serialami jakościowymi. Zaczęła od roli uzależnionej od narkotyków Anastazji w głośnej ekranizacji powieści Jakuba Żulczyka "Ślepnąc od świateł" produkcji HBO. Wcieliła się też w rolę prostytutki Nadii w serialu "Rojst" (Showmax / Netflix). w rolę żony i matki wcieliła się zarówno w "1989" (Netflix), jak i w "Żmijowisku" (Canal+).
W 2022 r. zwróciła uwagę na swój talent rolą w serialu "Wielka woda" Netfliksa. Produkcja opowiada o powodzi, jaka miała miejsce w Polsce w 1997 r. Zrealizowany z ogromnym rozmachem serial, który ma świetny scenariusz i mocne postacie, podbił serca krytyków i widzów. Agnieszka Żulewska wcieliła się w nim w główną rolę - zagrała hydrolożkę Jaśminę Tremer.
Choć po tej produkcji zrobiło się o niej głośno, Żulewskiej daleko do zachłyśnięcia się popularnością. "Jak sobie człowiek wymyśli, że jest bardzo ważny i że każdy w Polsce rozmawia tylko o nim, bo pojawił się na pięciu billboardach, zagrał w paru serialach i zrobił jedną reklamę, to oznacza, że będzie lada moment bardzo nieszczęśliwy", powiedziała kilka lat temu Żulewska w rozmowie z "Vogue". I zdaje się, że wciąż trzyma się tej zasady. Nie zbiera followersów na Instagramie, nie bywa na branżowych imprezach, a w wywiadach nie opowiada o swoim życiu prywatnym.
Czy po "Wielkiej wodzie" możemy mieć nadzieję, że zobaczymy Żulewską w kolejnych dużych produkcjach? Być może. Ale to nie rozmach czy budżet są dla niej najważniejsze przy dobieraniu ról. "Mam jedną nadrzędną zasadę. Ja po prostu pracuję z dobrymi ludźmi, którzy działają tak, żeby widzom, którzy czerpią ze sztuki, poszerzyć świadomość i ich uwrażliwić. Ufam swojej intuicji".