Top Seriale 2024 #TOPSERIALE
Milly Alcock i Emily Carey grają młodsze wersje dwóch ważnych postaci "Rodu smoka": księżniczki Rhaenyry Targaryen i Alicent Hghtower

Dwie młode aktorki z "Rodu smoka" o swoim pierwszym spotkaniu ze światem "Gry o tron". "Ach, teraz to rozumiem"

08.03.2023

Dla każdego oddanego fana "Gry o tron" wydaje się oczywiste, że przed "wejściem" w "Ród smoka" znajomość poprzedniego serialu HBO, który był megahitem, jest obowiązkowa. Aktorki z nowej produkcji miały inne zdanie.

Pierwsze sceny pierwszego odcinka "Rodu smoka", prequelu "Gry o tron", to wybór nowego władcy na Żelazny Tron. Królem zostaje Viserys Targaryen. Pierwsza część nowego serialu to wydarzenia dziejące się kilkanaście lat po tym dniu. Viserys ma córkę, księżniczkę Rhaenyrę, która przyjaźni się z córką jego doradcy - Alicent Hightower. W te postaci wcielają się Milly Alcock i Emily Carey. Po kilku odcinkach zostaną zastąpione starszymi aktorkami (Emmą D'Arcy i Olivią Cooke), by w serialu wyraźnie zaznaczyć upływ mijającego czasu.

Na kilka dni przed światową premierą aktorki spotkały się z dziennikarzami, by porozmawiać o planie "Rodu smoka" i tym... że nie widziały wcześniej "Gry o tron".

Basia Żelazko, Wirtualna Polska: Pewnie wszystko, co dzieje się na planie i jest w scenariuszu, było wielką tajemnicą? Ciężko było jej dochować?

Milly Alcock: To nawet nas w pewien sposób połączyło, wszyscy mieliśmy ten sam sekret.

Emily Carey: Pamiętam, że przez pierwszy miesiąc nie robiliśmy żadnego zdjęcia, bo baliśmy się, że z miejsca nas ktoś zastrzeli (śmiech). Chyba Matt (Matt Smith grający Daemona Targaryena – przyp. red.) pierwszy się złamał i zaczął sobie robić selfie ze wszystkim.

MA: Właściwie to mogliśmy powiedzieć, w czym bierzemy udział, tylko naszym mamom. Ale moja mama i tak tego nie zrozumiała.

EC: A gdy to ogłoszono już oficjalnie, moi znajomi mówili "będziesz w ‘Grze o tron’"! A ja odpowiadałam: "Co? Nie wiem, o czym mówisz, nigdy tego nie widziałam".

Naprawdę?

EC: Nie widziałyśmy tego przed podpisaniem kontraktów. Ja sama raczej wolę komedie romantyczne, więc myślałam sobie: "Po co mi to, kto by chciał to oglądać?". Gdy w końcu to obejrzałam, powiedziałam "Ach, teraz rozumiem…". To nie tylko smoki i fantastyka, to także świetne, autentyczne postaci i fascynujące historie, "OK, mogłam to zobaczyć wcześniej!". Chociaż z drugiej strony... Nie mogłam, miałam wtedy 7 lat!

Więc jakie to było uczucie, stać się częścią tego świata?

EC: Czułam wszystko naraz. W jednej chwili ogromną ekscytację, a potem nagle strach i presję. I znowu radość i wdzięczność.

"Ród smoka"
"Ród smoka"

W jakim momencie dotarło do was, że jesteście częścią wielkiego fenomenu?

EC: Dopiero podczas Comic Conu, gdy już było po zakończeniu zdjęć. Bo w trakcie kręcenia musiałam sama siebie oszukiwać, ze to nic takiego, by się nie przestraszyć i nie zapomnieć, po co tam byłam.

MA: Ja wciąż trochę temu zaprzeczam, uwierzę, gdy zobaczę siebie na ekranie. Cały czas myślę, że mogą mnie wyciąć. Nigdy nie wiesz! (śmiech)

Spotkałyście się z aktorkami, które grają starsze wersje waszych postaci?

EC: Nie. Chcieliśmy, prosiłyśmy o to. Ale Miguel i Ryan (Sapochnik i Condal – twórcy, przyp. red.) nie chcieli, byśmy się poznały. Chcieli, żebyśmy skupiły się na tym, co mamy do zagrania tu i teraz, nie myślały o przyszłości postaci. I musiałyśmy po prostu zaufać Emmie i Olivii (D’Arcy i Cooke – przyp. red.), tak jak one zaufały nam.

Jak się pracowało z tak doświadczonymi aktorami jak Paddy Considine i Matt Smith?

MA: To był niezwykła radość, byli tak dobrzy! Byli niezwykłymi mentorami, nauczyłam się od nich, jak postępować na planie, jak zachowywać się wobec całej ekipy, kiedy zabierać głos, a kiedy milczeć.

EC: Miałam scenę z Rhysem (Ifansem, grającym lorda Hightowera – przyp. red.), to była jedna z moich pierwszych scen. I aż się rozpłakałam, reżyser powiedział: "Chyba w tej scenie nie masz płakać", a ja mu na to: "Ale płaczę!". To było niezwykłe doświadczenie, grać obok kogoś takiego.

Milly miałaś jakieś lekcje jazdy na smoku?

MA: Żadnych, po prostu mnie wsadzili na takiego kozła, przypięli, podnieśli, pojawili się kolesie z dmuchawami do liści i "3,2,1... akcja!".

Jaka jest dynamika między waszymi postaciami?

EC: Są bliskimi przyjaciółkami, rówieśniczkami, dorastają razem, mają podobne doświadczenie z utratą matki, uwielbiają siebie.

MA: Podobna tragedia przybliża je do siebie, ostatecznie jednak decyzje mężczyzn rozdzielają je.

Dlaczego to było ważne, by widzowie zobaczyli młodsze wersje Rhaenyry i Alicent zamiast od razu poznać je jako dorosłe kobiety?

MA: Jedną z rzeczy, które są tak świetne w tym serialu jest ta, że nie ma tu ludzi wyłącznie dobrych i wyłącznie złych. Jest dużo szarej strefy. Zakochujesz się z jakiejś postaci, a tu nagle: "O nie, nienawidzę go", a potem: "Ale teraz właściwie znów go lubię". To wszystko dzięki perspektywie czasu i pokazaniu, jak dana postać dojrzewa.

EC: Moja postać uważana jest za czarny charakter, a wcale nim nie jest. Tak jak inne postaci jest zdolna do czynienia zła, ale też do robienia rzeczy, za które ją pokochacie. I ludzie zobaczą Alicent jako gniewną, zazdrosną kobietę i pewnie taka będzie. Ale dzięki mojej młodszej postaci zrozumiecie, co ją tam zawiodło. Ludzie nie rodzą się źli. W tym świecie kobiety nie mają żadnych wyborów, dokonują ich za nie mężczyźni.

Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski

"Ród smoka"
"Ród smoka"