Top Seriale 2024 #TOPSERIALE
Jan Holoubek stworzył serial o powodzi z 1997 roku

Jan Holoubek: Do dzisiaj zaskakuje mnie liczba ludzi, którzy mówią mi, jak bardzo ten serial obudził w nich wspomnienia

08.03.2023

Ludzie oglądają ten serial z dziećmi, żeby pokazać im, jak wyglądała Polska w tamtych czasach - mówi zaskoczony Jan Holoubek, współreżyser "Wielkiej wody".

Gdyby przyjrzeć się najróżniejszym zestawieniom najlepszych polskich seriali 2022 roku, otrzyma się bardzo jasny sygnał: w każdym z nich "Wielka woda" Netfliksa jest w ścisłej czołówce, a w większości wręcz na pierwszym miejscu. Serial opowiadający o wielkiej powodzi, która dotknęła Wrocław, nakręcony na ćwierćwiecze tego wydarzenia, okazał się przebojem w Polsce, ale także za granicą. Współreżyser serialu, Jan Holoubek, wspomina, jak rodziła się jego koncepcja i z jakimi trudnościami musiała sobie radzić ekipa realizacyjna.

Przemek Gulda: Zacznijmy od wycieczki w czasie i cofnijmy się do momentu, kiedy pojawił się pomysł na ten serial. Pamiętasz, kiedy poczułeś, że to może być materiał na serialowy hit?

Jan Holoubek, współreżyser "Wielkiej wody": Nie. Takich rzeczy nie wie się nigdy, natomiast na pewno czułem, że jest to ciekawy pomysł z olbrzymim potencjałem. Nie chodziło tylko o powódź jako zjawisko niezwykle atrakcyjne, ale samą historię i bardzo wyrazistych, dobrze skonstruowanych bohaterów.

Za kulisami "Wielkiej wody"
Za kulisami "Wielkiej wody"

Jak dużym wyzwaniem było pokazanie powodzi w sposób wystarczająco atrakcyjny?

Ogromnym. Poszukiwania koncepcji i pomysłów, jak zrobić poszczególne sekwencje, trwały wiele miesięcy. Wraz z współreżyserem Bartkiem Ignaciukiem i resztą twórców, urządzaliśmy wielogodzinne burze mózgów i przedstawialiśmy jedną koncepcję za drugą. Niektóre z nich, zdawałoby się sensowne, w rezultacie nie zostały zrealizowane w ogóle.

Co na przykład?

Nie użyliśmy ani jednej makiety. No może poza jedną, zupełnie inną oczywiście, która została w scenie w sztabie kryzysowym. Główna bohaterka wylewa na nią kawę.

Zdjęcia z planu serialu Netfliksa "Wielka woda"
Zdjęcia z planu serialu Netfliksa "Wielka woda"

Który etap całego procesu wydaje ci się najtrudniejszy z dzisiejszej perspektywy?

Na każdym etapie były jakieś trudne momenty. Odtworzenie powodzi zaowocowało kilkoma bardzo trudnymi sekwencjami oraz dużymi budowami dekoracji. Główne utrudnienia dotyczyły logistyki, łączenia warstw obrazu, które musieliśmy kręcić w różnych miejscach, o różnym czasie - tak aby na końcu złożyć je w jeden spójny obraz.

Masz na myśli konkretną sekwencję?

Na pewno trudne było połączenie płynącej po rzece amfibii z aktorami i statystami, którą "wkluczowaliśmy" potem w osiedle Kozanów. Trochę problemów wyniknęło także w fazie postprodukcji. Niektóre z efektów poprawialiśmy po wielokroć, ale koniec końców doszliśmy do satysfakcjonujących rezultatów.

Za kulisami "Wielkiej wody"
Za kulisami "Wielkiej wody"

Czy byłeś zaskoczony tym, jak dobrze został przyjęty ten serial?

Muszę przyznać, że skala pozytywnych reakcji była dla nas wszystkich sporą niespodzianką. Owszem, czuliśmy, że wyszło nam coś dobrego, ale nie spodziewaliśmy się, że ten serial spotka się z tak gorącym przyjęciem, także poza granicami Polski.

Bałeś się, jak "Wielką wodę" przyjmą widzowie z samego Wrocławia?

Oczywiście, to był nasz największy lęk przed pierwszymi pokazami. Muszę przyznać, że kiedy siadałem na widowni we wrocławskim Narodowym Forum Muzyki, gdzie odbywała się prapremiera dwóch odcinków, miałem gęsią skórkę. Uspokoiły mnie reakcje publiczności. Ludzie czekali na kolejne odcinki, reagowali bardzo żywiołowo.

Ekipa "Wielkiej wody" na planie produkcji
Ekipa "Wielkiej wody" na planie produkcji

A późniejsze reakcje?

Do dzisiaj zaskakuje mnie liczba ludzi, którzy mówią mi, jak bardzo ten serial obudził w nich wspomnienia, przeżycia lepsze, czasem gorsze, a nawet nostalgię za czasami, w których to się wydarzyło. Często mówią, że oglądają ten serial ze swoimi dziećmi, żeby pokazać im, jak wyglądała Polska w czasach, których nie mogą pamiętać.

Naprawdę? Spodziewałeś się tego?

Zupełnie nie. Obraz uświadamia skalę katastrofy, jaką była tamta powódź. Owszem, wiedziałem że musimy zadbać o wiarygodność i dobre oddanie ducha tamtej epoki, ale nie spodziewałem się, że to, co zrobiliśmy, będzie spełniać także rolę edukacyjną (śmiech).

Rozmawiał Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

Jan Holoubek na zalanym wodą planie "Wielkiej wody"
Jan Holoubek na zalanym wodą planie "Wielkiej wody"