Nie bała się kręcić erotycznej sceny. "Czułam się dobrze do niej przygotowana"
- Myślę, że w "Absolutnych debiutantach" pokazujemy pewne postawy życiowe, które mogą być inspirujące. Chciałam stworzyć serial ciepły, a jednocześnie z powagą traktujący problemy nastolatków - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską reżyserka Kamila Tarabura. "Absolutnych debiutantów" już można oglądać na Netfliksie.
Marta Ossowska, dziennikarka Wirtualnej Polski: Scenariusz "Absolutnych debiutantów" jest inspirowany osobistą historią. Czy mogłabyś zdradzić coś więcej?
Kamila Tarabura, współautorka pomysłu i reżyserka formatująca serial: Od początku ze scenarzystką Niną Lewandowską zakładałyśmy, że chcemy nakręcić serial nad polskim morzem z gatunku coming of age. Gdy zaczęłyśmy z Niną rozmawiać o naszych wspomnieniach z okresu dorastania, okazało się, że dla niej Bałtyk oznacza obozy sportowe na Helu, a ja z kolei zawsze jeździłam na wakacje z rodzicami do naszego nadmorskiego domku.
Jedne wakacje zapamiętałam szczególnie. Byłam wtedy akurat w wieku serialowej Leny i także wakacje nad morzem spędziłam z moim przyjacielem, z którym kręciliśmy film o miłości. Był to pretekst, by sprawdzić czy to przyjaźń, czy może coś więcej. Taki zabieg był bardzo bezpieczny, bo gdybyśmy chcieli się wycofać, to zawsze można było powiedzieć "ale przecież to było tylko w filmie".
To był punkt wyjścia, zaczęłyśmy z Niną rozwijać ten temat. Postanowiłyśmy wprowadzić do hermetycznego świata Leny i Niko kogoś nowego, kogoś kto będzie dla nich wyzwaniem. Tak pojawił się kolejny bohater - Igor, uczestnik obozu sportowego. No i okazało się, że doświadczenie Niny związane z obozami młodzieżowymi też się bardzo przydało przy kreowaniu świata "Absolutnych debiutantów".
Czyli miłosne trio, które widzimy w serialu, było kluczowe. Podobnie jak nakręcenie sceny erotycznej, co spędzało sen z powiek bohaterom serialu. Czy wam realizacja tej sceny również sprawiała pewne trudności?
Martyna Byczkowska, aktorka wcielająca się w serialową Lenę: Ocena, czy dana scena była dla kogoś trudna czy nie, jest dość indywidualną kwestią. Osobiście nie bałam się realizacji sceny erotycznej. Wiedziałam, że jest ona ważnym punktem całej tej historii i czułam się dobrze do niej przygotowana, dzięki współpracy z koordynatorami intymności.
Najbardziej stresowałam się obejrzeniem tej sceny, ale gdy ją zobaczyłam, uznałam, że udało nam się osiągnąć to, co zamierzaliśmy. Była w niej czułość.
A czy fakt, że twoja bohaterka jest w spektrum autyzmu, stanowiło wyzwanie? Jak przygotowywałaś się do roli w tym aspekcie?
Martyna: Czułam ogromną odpowiedzialność dania głosu tej grupie i chciałam zrobić to bardzo rzetelnie. Dzięki tej roli mogłam więcej się dowiedzieć na temat świata ludzi, którzy widzą i czują nieco inaczej. Wraz z produkcją konsultowaliśmy się m.in. z influencerką Coco Mayaki, która jest w spektrum, i później z Kamilą długo myślałyśmy nad wypracowaniem cielesności mojej postaci.
Bardzo pomocna była dla mnie współpraca z Anetą Jankowską, która pracuje metodą śniącego ciała i poprzez improwizację poprowadziła mnie do intuicyjnego wcielenia się w Lenę.
Kamila: Dla mnie jako reżyserki wręcz magiczne było obserwowanie pracy Martyny z Anetą, bo uruchomiła ona podświadomość, co dało nam też wachlarz możliwości na planie. Również Bartek i Janek, czyli serialowi Niko i Igor, poszli tą drogą. Ważne dla nas było stworzenie wspólnego świata przyjaciół, którzy znają się od zawsze. Stąd np. ten dziwny rytuał, gdy jedno mówi miau, a drugie odpowiada kotek. To ich język dzieciństwa, którym operują do dziś.
Zawziętość Leny i upór w stawianiu na swoim odbieracie bardziej jako część jej osobowości czy charakterystyczny aspekt autyzmu? Czy można to w ogóle rozgraniczyć?
Martyna: Zdaję sobie sprawę, że to może wyglądać tak, że Lena idzie po swoje, nie zważając na innych, ale się z tym nie zgadzam. Oglądając "Absolutnych debiutantów" uderzyło mnie to, że każdy z bohaterów, zarówno ci starsi, jak i młodzi, przechodzą przez jakiś graniczny moment w ich życiu. Wszyscy poszukują swojej drogi, muszą podjąć trudne decyzje.
Jakkolwiek zachowanie Leny może wydawać się irytujące i mało empatyczne, jako jedyna w tym serialu realizuje to, co na początku sobie założyła, czyli zrobienie filmu, dzięki któremu ma szansę dostać się na studia.
Kamila: Myślę, że to też jest po prostu droga artysty. Nie do końca istotne jest to, że Lena jest neuroatypowa, tylko dokonuje pewnego wyboru, wiedząc, że coś może utracić. Ale ona nie idzie po trupach do celu, przychodzi moment, kiedy musi zadecydować, co jest dla niej ważniejsze - film czy przyjaźń.
Generalnie w serialu jest wiele momentów, w których Lena okazuje sympatię i czułość np. podczas sceny tańca na boisku z drugiego odcinka, tylko niekoniecznie my neurotypowi to właściwie odczytujemy. To, że Lena postanawia odtańczyć przed nowo poznanym chłopakiem swój układ choreograficzny do piosenki z "Pulp Fiction", jest jej wielkim gestem w jego stronę. Ona chce mu zaprezentować to, co ma najcenniejsze w tej chwili.
A propos determinacji Leny, by dostać się do filmówki. Czy wy też byłyście tak mocno przekonane o wyborze swojej zawodowej drogi? A może jak Niko miałyście "plan B"?
Martyna: Nie spodziewałam się, że od razu po liceum uda mi się dostać na studia aktorskie, więc w ramach "planu B" zakładałam też inne studia artystyczne np. na ASP. No ale udało się. Paradoksalnie scena egzaminu wstępnego Leny do łódzkiej filmówki jest moim spełnieniem marzeń, bo kiedyś też zastanawiałam się nad zdawaniem na reżyserię.
Kamila: Moja droga trochę łączy wybory Nikosia i Leny, bo przez całe liceum przygotowywałam się do zdawania na stomatologię, a gdy się na nią dostałam, to poczułam, że zupełnie nie chcę tego robić. W dodatkowej rekrutacji złożyłam papiery do Warszawskiej Szkoły Filmowej. Moi rodzice w duchu liczyli, że się nie dostanę i jednak pójdę na stomatologię, ale się dostałam i już tam zostałam.
Debiutantami okazują się nie tylko nastoletni bohaterowie, ale i ich rodzice. Skąd wziął się pomysł, by właśnie w taki sposób przedstawić świat dorosłych?
Kamila: Strasznie ciekawe wydało mi się zderzenie tych dwóch bliskich, a jednak odległych sobie światów rodziców i dzieci. Mimo że bohaterowie są ze sobą zżyci, to jednak po obu stronach dzieją się sytuacje, o których ci drudzy nie mają pojęcia. Jak na przykład w scenie z pierwszego odcinka, gdy w domku na drzewie dochodzi do konfliktu między Leną a Niko, a na dole ich rodzice radośnie imprezują.
Poza tym moi rodzice zawsze byli dla mnie ważni i wiem, że to oni mnie ukształtowali, więc chciałam, aby i w "Absolutnych debiutantach" odgrywali oni znaczącą rolę.
Martyna: Bo to nie jest tak, że to tylko historia Leny, która chce się dostać na studia, jej bliscy także to przeżywają. Tak jak decyzja jej rodziców o wyjeździe z kraju wpłynie też na nią, ale i na zaprzyjaźnioną parę. Każde wejście w nowy obszar życia niesie za sobą zmiany w pozostałych kwestiach, co przekłada się też na relacje naszych bohaterów.
Obie macie szersze doświadczenie w produkcjach opowiadających o nastolatkach z problemami, a te cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Czy myślicie, że młodzież szuka w takich tytułach wzorców i czujecie się odpowiedzialne za to, co im pokażecie?
Kamila: Myślę, że w "Absolutnych debiutantach" pokazujemy pewne postawy życiowe, które mogą być inspirujące. Przy pisaniu tego scenariusza bardzo zależało mi na tym, by bohaterowie byli dla siebie czuli. Aby stworzyć świat, w którym nie dominuje mrok, bo wydaje mi się, że jest dużo świetnych seriali młodzieżowych, które właśnie ten kierunek obierają. Chciałam stworzyć serial ciepły, a jednocześnie z powagą traktujący problemy nastolatków.
Martyna: Twoje pytanie przywołało mi obraz seriali, które ja oglądałam jako nastolatka i było to np. "Skins", gdzie nastolatkowie brali narkotyki, uciekali z lekcji i żyli głównie problemami miłosnymi. Dziś z moimi znajomymi śmiejemy się z tego, że kiedyś takie postaci mogły nam imponować. Bo jakie wartości niósł taki serial?
Wtedy wszystko co docierało do nas z Ameryki czy Wielkiej Brytanii wydawało się lepsze, a jednocześnie bardzo odległe od rzeczywistości. Myślę, że nasi "Absolutni debiutanci" są bliżej prawdziwego obrazu dorastania, z tymi bohaterami łatwiej się utożsamić.
Kamila: Ostatnio złapałam się na refleksji, że mimo iż Lena i Niko mogą wydawać się infantylni, wychowani pod kloszem, to jednak są dojrzali jak na swój wiek. Są świetnymi przyjaciółmi, w ryzykownej sytuacji potrafili stanąć na wysokości zadania, wykazali się odwagą. Ale też Igor w swoim sportowym, twardym świecie potrafi być wrażliwy. Jest to imponujące.