"Sukcesja" HBO Max. Sarah Snook o zakończeniu serialu: "Nie każdy będzie zadowolony"
Tak, wszyscy wiedzieliśmy, że serial musi się kiedyś skończyć. Nawet ten obsypany nagrodami Emmy i Złotymi Globami. Jedni smucą się, że rozstają się z takim telewizyjnym arcydziełem, inni przyznają, że ze sceny najlepiej jest zejść u szczytu sławy. Sarah Snook wcielająca się w Shioban Roy mówi: "nie mogłabym wymyślić lepszego zakończenia".
Gdy "Sukcesja" wkroczyła na HBO Max, opisywano ją jako "Grę o tron, ale bez smoków". Trzy sezony i pięć Złotych Globów później, "Ród smoka" nazywano... "Sukcesją ze smokami". Nadszedł czas na koniec serialu o potężnej, bogatej i ze wszech miar toksycznej rodzinie Roy'ów. Na HBO Max premierę ma właśnie pierwszy odcinek czwartego, ostatniego już sezonu serii.
Byliśmy w grupie dziennikarzy, z którymi spotkała się Sarah Snook, wcielająca się w Siobhan Roy - w skrócie Shiv. Opowiedziała o emocjach związanych z ostatnim odcinkiem oraz o tym, czego nauczyła się od jedynej córki Logana Roya.
Co sukces serialu "Sukcesja" mówi o nas jako społeczeństwie i tych czasach?
Sarah Snook: O, to bardzo poważne pytanie. Myślę, że popularność naszego serialu wiele mówi o tym, jak aspirujemy do władzy i bogactwa. A jednocześnie po cichu cieszymy się, widząc, że te pieniądze nie dają szczęścia i nie sprawiają, że ktoś jest dobrym człowiekiem, w dodatku władza wszystkich korumpuje. To także wciąż jest serial o rodzinie i jej członkach, którzy nie kochają się tak, jak powinni. A każdy ma jakąś rodzinę, więc znajdzie w tym coś bliskiego również dla siebie.
"Sukcesja" wywarła ogromny wpływ na widzów i na przemysł serialowy. A jaki wpływ na twoją karierę ma postać Shiv?
To moja najtrudniejsza rola. Początkowo nie chciałam jej grać. Czułam, że zbyt wiele nas dzieli, że nie zagram tego dobrze. Nigdy nie miałam do czynienia z takim bogactwem, nawet pośrednio. Z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że to było wielkie wyzwanie, ale bardzo satysfakcjonujące. Jestem gotowa grać inne postacie, żeby przekonać się, jak się rozwinęłam. Rola Shiv na pewno jest w topie moich ulubionych.
Spędziłaś w spodniach Shiv dobrych parę lat. Jakich trików, dających ci władzę, kontrolę, nauczyłaś się dzięki niej?
Ona potrafi zachować milczenie, gdy uważa, że to jest dla niej najlepsze i okazuje się, że to świetne zagranie. Czasem lepiej jest słuchać, nie przerywając, by ktoś sam się "wyłożył" mówiąc. Właśnie tego się od niej nauczyłam. Chociaż ja naprawdę prywatnie tak bardzo się od niej różnię. Dobrze było też wziąć sobie z tej postaci jej pewność siebie.
Zmieniłaś zdanie o Shiv na przestrzeni tych paru lat?
Zawsze musisz kochać swoją postać, szanować ją i być jej największą fanką. Zmieniałam się razem z nią, ale mam o niej takie samo zdanie. Na pewno nie przyjaźniłabym się z nią, chociaż lubię jej bezpośredniość.
Czego "Sukcesja" nauczyła cię na temat mediów?
Że kontrolują przekaz i mają prawdziwą władzę.
Jak dowiedzieliście się, że ten sezon będzie ostatnim?
Kręcąc ten sezon wiedzieliśmy, że to może być koniec, ale to było 50/50, nic nie było potwierdzone. To było dość trudne, trwać w takim zawieszeniu. Z drugiej strony, gdybyśmy od początku wiedzieli, że to koniec, to emocje przytłoczyłyby nas. W jakimś sensie nadzieja na ciąg dalszy się przydała. Dowiedzieliśmy się na samym początku wspólnego czytania scenariusza 10. odcinka. To było ciężkie do przyjęcia, ale wiedzieliśmy, że to kiedyś musi się wydarzyć.
Puszczałaś kiedyś wodze fantazji, myśląc o tym, jak ta historia może się zakończyć?
Trudno było przewidzieć, co się wydarzy. Jasne, że fajnie by było dostać od razu cały scenariusz serii, ale dostawaliśmy tekst na dzień dwa przed zdjęciami. Gdy realizowaliśmy ten sezon, nie wiedząc, czy będzie piąty, pojawiały się w głowie pytania "W tym sezonie? Kolejnym? Na jak długo to rozciągną, by historia nie stała się autoparodią? Czy nadal mamy coś do opowiedzenia?".
Byłaś zaskoczona, gdy dowiedziałaś się, jak serial się kończy?
To nie było to, czego się spodziewałam. Ale nie sądzę, bym mogła sobie wyobrazić cokolwiek lepszego. Na pewno bym nie mogła, bo Jesse (Armstrong – twórca "Sukcesji" – przyp. red.) ma mózg geniusza, a ja nie. To jest irytująco satysfakcjonujące zakończenie. Mówię "irytująco", bo nie każdy będzie zadowolony. Więc idealnie pasuje do "Sukcesji".
Basia Żelazko, dziennikarka Wirtualnej Polski